ułamku sekundy ramię Diaza chwyciło Millę i przyciągnęło do jego
piersi, zamykając w żelaznym uścisku. Przez cały ten czas lufa pistoletu nawet nie drgnęła, cierpliwie celując w głowę Meksykanki. Lola cofnęła się chwiejnie, trzymając się za rękę. - Połamałeś mi kości! - jęknęła, osuwając się na odrapane krzesło. - Ciesz się, że nie odebrałem ci tego noża i nie wydłubałem nim oczu - odparł Diaz wciąż tym cichym, łagodnym głosem. - Pocięłaś moją przyjaciółkę. A to mi się bardzo nie podoba. Więc chyba jesteśmy kwita, prawda? Chyba że jeszcze coś jestem ci winien. .. Może drugą rękę? an43 220 - Dowiem się tego, co chcesz. Dowiem się - bełkotała Lola, kiwając się w przód i w tył na krześle, spoglądając na niego ze zwierzęcym przerażeniem. Nie patrzyła już na pistolet, tylko na Diaza. Milla rozumiała dlaczego. Jego twarz stała się upiornie nieruchoma, jak martwa, tylko oczy żyły, emanowały furią. Można było dostrzec niszczycielską siłę jego gniewu zaklętą w nieruchomym ciele, wyczuć ją w niesłyszalnych tonach cichego, ciepłego głosu. Diaz nie był człowiekiem, który traci nad sobą kontrolę, gdy ogarnie go wściekłość, wręcz przeciwnie, właśnie wtedy stawał się nieludzko sprawną, śmiertelnie niebezpieczną maszyną. - Och, i tak to zrobisz, senora. Wydaje mi się, że to trochę za mało. - Nie, nie - jęknęła Lola. - Proszę, senor Zrobię wszystko, co chcesz! Przechylił na bok głowę, jakby rozważając propozycję. - Jeszcze nie wiem, czego chcę. Zastanowię się nad tym i dam ci znać. - Tak, cokolwiek - potwierdziła kobieta łamiącym się głosem. - Przysięgam. - Zapamiętaj to dobrze. I zapamiętaj, że nie znoszę, gdy ktoś krzywdzi moich przyjaciół. - Dobrze, senor, dobrze! Zapamiętam! Diaz praktycznie wypchnął Millę na ulicę, pobiegli przed siebie. Złapała znów za pasek mężczyzny, ściskając go z całej siły Drugą an43 221 dłoń przyłożyła do piekącego gardła: przez palce przeciekła jej ciepła krew. Diaz obejrzał się i obrzucił ją szybkim spojrzeniem. - Musimy oczyścić i zabandażować tę ranę - powiedział, patrząc na gardło Milli. - Nie jest głęboka, ale krew plami ci sukienkę. Na razie trzymaj tam dłoń. Półciężarówka stała tam, gdzie ją zostawili, ponury facet trwał na strażyWyprostował się, widząc wracających właścicieli. Zamarł, dostrzegłszy krew na szyi i sukience Milli; tak jakby bał się, że to on zaraz zostanie za to ukarany. Diaz wręczył mu studolarowy zwitek, potem wyciągnął kluczyki i otworzył drzwi. Wsadził Millę do środka, skinął ponuremu i obszedł samochód dookoła, by wsiąść za kierownicę. - Jedziemy do najbliższego Wal-Martu - oznajmił. - Kupimy coś do ubrania dla ciebie, bandaż i medykamenty