zesztywniała... też by nią gardził. Pierce
nalegał: - Oboje jesteśmy inteligentnymi ludźmi. Znajdziemy swoją drogę, wypracujemy sobie własny sposób na życie. Lęk, jaki w niej narastał, przerodził się w dziką panikę. Dławiło ją w gardle, dusiło w piersi. Popatrzyła na Pierce'a kamiennym wzrokiem. W pierwszej chwili w jego oczach odmalowały się zdumienie i uraza. Potem chyba gniew. - Patrzysz ma mnie tak, jakbym wystąpił z jakąś gorszącą propozycją. ROZDZIAŁ DZIESIĄTY Najważniejsze jest to, jak cię widzą. Amy już dawno poznała tę prawdę. A teraz okazuje się, że bardzo skutecznie omamiła Pierce'a. Biedak nie wie, z kim naprawdę ma do czynienia. Widzi w niej zupełnie inną osobę. Tak zręcznie go omotała, że nawet gdyby dowiedział się prawdy, nigdy by nie uwierzył. Oczywiście nie ma zamiaru się przed nim zdradzać, nie będzie się demaskować. Przenigdy. Nawet nie dopuszcza do siebie takiej możliwości. Zbyt wiele by ją to kosztowało. Cóż, niechcący władowała się w niezłe tarapaty. Pierce zaangażował się, nie mając o niczym pojęcia. Nie może mu tego robić. Musi oszczędzić mu rozczarowania. Przedstawiła mu się jako ktoś, kim naprawdę nie jest. Odgrywała rolę osoby bystrej i inteligentnej. Jednak to dobre przez jakiś czas, przez kilka tygodni, góra kilka miesięcy. Nie dłużej. A już na pewno nie przez całe życie. To zadanie niemożliwe do spełnienia dla kogokolwiek. Zwłaszcza dla niej. - Pierce... Urwała. Jej głos zdradzał niepokój i emocje. Musi się uspokoić, opanować nerwy. Nigdy w życiu nie stanęła twarzą w twarz z takim wyzwaniem. Gdy usłyszała, że to, co między nimi istnieje, jest czymś więcej niż tylko pociągiem fizycznym, zrobiło się jej ciepło na sercu. Ona też tak myślała, choć sama przed sobą nie śmiała się do tego przyznać. Pierce wypowiedział to głośno, a ona poczuła dziką, szaloną radość. Jednak rozsądek szybko doszedł do głosu. Opamiętała się. Pierce instynktownie wyczuł, że jego propozycja nie spotka się z pozytywnym