porto i pospiesznie napełnił kieliszki: swój i czterech
kompanów. Sinclair spokojnie zamówił nową, chyba już czwartą z kolei. Brandy krążyła mu w żyłach płynnym ogniem. - W co gracie? Jego towarzysze byliby przerażeni, gdyby wiedzieli, w jakim nastroju i stanie wyruszył na polowanie. - Zaczniemy nową rundę - odparł Marley. - To miłe z waszej strony. - Lubisz faraona, Ałthorpe? - zdziwił się Lionel Parrish. - Myślałem, że na kontynencie króluje oko. - Jestem znany z tego, że gram we wszystko - odparł Sinclair, patrząc na Marleya. - I rzadko przegrywam. John Madsen dał znak rozdającemu. - Wygraną zawsze można stracić - powiedział, kładąc dwa funty na siódemkę kier. - Chyba że się jest ostrożnym. Rzucił na stolik banknot zwinięty w kształt czepka. - Zaczynasz od dwudziestu funtów? - zaprotestował Parrish. - Dla mnie to za duża stawka. - Ładny kapelusik - odezwał się wicehrabia Whyling. - Dzięki. Ze stufuntowego banknotu potrafię zrobić kobietę hojnie obdarzoną przez naturę. - A za dwa szylingi można sobie kupić każdą na Charing Cross - stwierdził Whyłand z szerokim uśmiechem. Piąty gracz zarechotał pijackim śmiechem. - Tak, ale ja zatrzymam swoją setkę, jeśli wygram - odparował Sinclair. - Prawdę mówiąc, małżeństwo to duża oszczędność. Marley łypnął na niego spode łba. - Dlaczego? - zapytał burkliwie. Sin tylko się uśmiechnął. - Wydawało mi się, że w tych sprawach nic nie ma za darmo - zauważył Parrish. - Celna uwaga, ale z mojego doświadczenia... - Zamknij się, Althorpe! - ryknął Madsen. - Wszyscy wiemy, że zdobyłeś Vixen. Nie musisz dzielić się z nami szczegółami. - Mówiłem ogólnie. Ani słowem nie wspomniałem o żonie. W tym momencie uświadomił sobie, że rzeczywiście jest zbyt pijany i poirytowany, żeby wdawać się w taką rozmowę. Z drugiej strony, gdyby udało mu się zdemaskować Marleya, stanąłby przed Victorią z czystym sumieniem. - Istotnie - przyznał Parrish. - Teraz ja stawiam. Pięć na damę. Jeśli przegram, przynajmniej pociągnę cię ze sobą na dno. Sinclair skwapliwie wykorzystał zmianę tematu. - Szkoda, że mój brat nie lubił hazardu. Mógłbym zacząć cieszyć się swoim majątkiem wcześniej niż dopiero po jego śmierci. - Może po prostu twój brat staranniej dobierał partnerów do gry rzucił Marley. Rumieniec gniewu