Pożegnali się przed wejściem i ruszyli w przeciwnych kierunkach.
John wyszedł z cienia i ruszył za kobietą. Szedł cicho, zachowując odpowiednią odległość. Obejrzała się tylko raz, kiedy niemal ją chwycił, a potem zaczęła biec. Za późno. Pchnął ją tak, że wpadła twarzą do rynsztoka. Tam, gdzie jej miejsce, pomyślał, obchodząc ją z obrzydzeniem. Kiedy leżała, jęcząc i błagając o życie, kopnął ją w żebra. Siła uderzenia nieco ją uniosła. Wymierzył jej następnego kopniaka, tym razem niżej. Nie, nie zabił jej. Kiedyś ona będzie żałować, że się tak nie stało. – Następnym razem uważaj, kiedy mówisz o lepszych od siebie – rzekł cicho. ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY ÓSMY Richard siedział przy kawiarnianym stoliku, patrząc na Juliannę. Pochyliła głowę, przeglądając menu, i dlatego mógł oddać się obserwacjom. Coraz więcej rzeczy w tej kobiecie go pociągało. Świeża skóra, melodyjny śmiech, wreszcie sposób, w jaki na niego patrzyła – z bezgranicznym namaszczeniem i podziwem. Potrząsnął głową, myśląc o tym, co Kate mu o niej powiedziała. Intrygantka? Skryta? Im więcej czasu spędzał z Julianną, tym bardziej ją lubił. Wydawała mu się miła, prostolinijna i wręcz niezdolna do kłamstwa. Wypił łyk mrożonej herbaty i uśmiechnął się do siebie. Oczywiście Kate by zaprzeczyła, ale niewątpliwie była trochę zazdrosna o atrakcyjną asystentkę. Nic dziwnego, przecież Julianna była od niej młodsza i ładniejsza. To wszystko układało się w jedną całość. Mimo że Kate kochała Emmę, miesiące wyrzeczeń robiły swoje. Nocne karmienia, płacz małej, brak wolnego czasu. Czasami próbowała wyrwać się do kawiarni, ale rzadko jej się to udawało. Zupełnie poniechała pracy nad witrażami. – Zjem udko kurczaka z grilla – powiedziała Julianna, zamykając menu. Dopiero wówczas zauwaz˙yła jego wzrok i zaczerwieniła się. – Coś się stało? Nie pamiętał, kiedy ostatni raz jakaś kobieta z jego powodu się zaczerwieniła. Uśmiechnął się, czując głębokie, irracjonalne zadowolenie. – Nic takiego. – Więc dlaczego... – spuściła oczy – tak patrzysz? Oparł brodę na dłoniach. – To znaczy, jak? – Sam wiesz... – westchnęła zrezygnowana. – Dobrze, możesz patrzeć. Wcale mi to nie przeszkadza. Zaśmiał się i odłożył menu. Gdy tylko mógł, jadał lunch w towarzystwie Julianny. Dzięki temu otrzymywał bieżące informacje dotyczące kampanii. – Czy rozmawiałeś dziś z Bennettem? – spytała, gdy kelnerka przyjęła już zamówienia. Leo Bennett był konsultantem politycznym i Richard wynajął go, by prowadził jego kampanię. Na razie jednak, ponieważ do wyborów było jeszcze półtora roku, zajmował się doradztwem. Pełne obowiązki miał przejąć na sześć miesięcy przed wyborami i w ten sposób odciążyć Juliannę i Richarda. – Wyjechał, ale przesłał mi listę organizacji charytatywnych, z którymi powinnaś się skontaktować. Wyjął z kieszeni kartkę i podał ją Juliannie. – Zacznę jeszcze dzisiaj.