Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/fachowcy.warszawa.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra15/ftp/fachowcy.warszawa.pl/paka.php on line 5
Lucien spał dopiero od dwudziestu minut.

Lucien spał dopiero od dwudziestu minut.

  • Joachima

Lucien spał dopiero od dwudziestu minut.

24 January 2021 by Joachima

- Do diabła! Która godzina? - burknął, ciskając w służącego butem. Bartlett złapał pocisk i ruszył do okna. - Siódma, milordzie. Pan Mullins wyszedł, ale prosił mnie, bym panu przekazał, że wróci o ósmej. Rozsunął ciężkie niebieskie zasłony. Jasne światło dnia zalało pokój. Lucien jęknął i zakrył oczy ręką. - Czy Wimbole ma przygotować coś na ból głowy, milordzie? - spytał lokaj, zbierając rozrzucone ubrania. - Nie. Jestem po prostu zmęczony. Czy harpie i panna Gallant już wstały? - Panna Gallant i Sally poszły do Hyde Parku jakieś piętnaście minut temu. Gdy wychodziłem z kuchni, Penny i Marie zostały wezwane do pokoju pani Delacroix. Dobrze, że Bartlett umiał trzymać język za zębami, miał wyczucie czasu i gust, bo jego chłodny profesjonalizm bywał czasami irytujący. - Przynieś mi kawy. - Tak, milordzie. Lucien wstał, włożył koszulę i spodnie, które wieczorem przygotował mu lokaj. Dzięki Bogu, że już wcześniej postanowili z Robertem wybrać się na wyścigi łodzi na Tamizie. W przeciwnym razie przez cały dzień rozmyślałby o guwernantce swojej kuzynki. Wprawdzie rzadko, ale zdarzało mu się być odtrącanym. Nigdy nie przejmował się niepowodzeniem, bo wiedział z doświadczenia, że jest wiele dam, u których znajdzie pociechę. Lecz dzisiaj nie miał ochoty odwiedzić żadnej. Przy śniadaniu panna Gallant będzie uczyć Rose, że należy powściągać emocje, a on będzie zmuszony słuchać każdego słowa, świadomy, że nauczycielka kieruje je do niego. Nie chciał dać jej satysfakcji, dlatego wypił kawę na górze, a następnie zszedł poszukać pana Mullinsa. - Tylko tyle? - warknął, rzucając listę na biurko. - Dał mi pan mało czasu, milordzie - odparł doradca z urażoną miną. - Tu jest piętnaście nazwisk i wszystkie panny spełniają pańskie wymagania. - Świetnie. Co najmniej dwie z nich przyjdą jutro do Howardów. - Milordzie, jeśli rzeczywiście zamierza się pan ożenić... - Od razu skreśl Charlotte Bradshaw - przerwał mu bezceremonialnie. - Jej brat ma skłonność do hazardu. Nie zamierzam później spłacać jego długów. Niech pan przejrzy jeszcze raz całą listę. Im mniej rodzinnych koneksji, tym lepiej. - Ale życzył pan sobie, żeby pochodziły z dobrych rodzin. - Tak, lecz martwi krewni byliby najlepsi. - Milordzie, to niełatwe zadanie... - Do piątku chcę dostać piętnaście nazwisk. Jasne? Pan Mulins westchnął i zmiął kartkę. - Tak, milordzie. Zajmę się tym bezzwłocznie. Przez następne półtora dnia Alexandra nie widziała lorda Kilcairna. Pomyślała nawet, że jej unika, ale w końcu doszła do wniosku, że chodzi raczej o jego ciotkę i kuzynkę. Wmówiła sobie, że tak jest lepiej, bo może spokojnie, bez złośliwych komentarzy, przygotować Rose do pierwszej wizyty w towarzystwie. Mimo to, gdy zamykała oczy, czuła jego usta, dłonie, siłę. Miała czas na zastanawianie się, co ją w nim pociąga, ale nie mogła mu powiedzieć, co sądzi o jego zachowaniu. Powinna wyrazić swoje niezadowolenie i oświadczyć, że od tej chwili oczekuje, że będzie traktował ją jak dżentelmen. To by jednak oznaczało, że nigdy więcej jej nie pocałuje. Ta perspektywa wcale się jej nie spodobała. Rozległo się pukanie do drzwi łączących dwa pokoje. - Lex? Mogę wejść? - Oczywiście, Rose. Niech no na ciebie spojrzę. Po chwili wahania dziewczyna weszła do jej sypialni. Miała na sobie suknię z jasnoniebieskiego jedwabiu, włosy upięte na czubku głowy i cienki sznur pereł na szyi. Patrząc na nią, Alexandra musiała przyznać rację madame Charbonne.

Posted in: Bez kategorii Tagged: rasowy kot, sukienki z żakietem na wesele, marcin figurski,

Najczęściej czytane:

Milla martwiła się tak bardzo, że nie była w stanie na niczym się

skoncentrować. Może coś mu się stało? Meksyk był z zasady raczej przyjaznym i gościnnym krajem, ale - jak wszędzie - przecież i tam żyło sporo mętów. Założyłaby się o cokolwiek, że Diaz dałby radę ... [Read more...]

nieliczne i kruche romanse umarły śmiercią naturalną z zaniedbania.

Zawsze stwierdzała w końcu, że to nie w porządku zarówno wobec partnera, jak i wobec siebie samej, że to w gruncie rzeczy strata czasu. Może kiedyś. Kiedy będzie już mogła poświęcić się czemuś innemu ... [Read more...]

Nie miała pojęcia, jak Diaz zniknął, ale byłoby miło, gdyby

przestał to robić. * ** ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 fachowcy.warszawa.pl

WordPress Theme by ThemeTaste