- Jeśli on ją skrzywdzi... - zaczął gniewnie Jeremy.
Nancy wzięła go za rękę. - Jeremy, ona nie żyje. Ta nasza Mary już nie żyje. Dobrze mówię, Jessico, prawda? Przez chwilę panowało milczenie, gdyż Jessica zastanawiała się, ile może im powiedzieć. - Władca jest zły, jest niewyobrażalnie okrutny. Obawiam się, że Mary, która padła jego łupem, nie ma już nic wspólnego z tą osobą, którą znaliście i kochaliście. Owszem, będzie wyglądać i mówić jak ta sama dziewczyna, ale tak naprawdę będzie tylko spełniać jego rozkazy. Jej już nie ma, to on działa poprzez istotę, która tylko fizycznie jest dawną Mary. Jeremy, musisz być bardzo silny. Ze względu na jej dobro. - Żebym mógł ją zabić, tak? - spytał z goryczą. - Jeśli zajdzie taka konieczność. - Ale może udałoby się... - Nie masz pojęcia, z czym próbujesz walczyć. Musisz przez cały czas uważać i informować mnie natychmiast, gdy tylko ona się pojawi. RS 166 Rozumiemy się? - Zawahała się, po czym dodała, pragnąc, by naprawdę dotarła do niego powaga sytuacji: - Posłuchaj, Władca mnie nienawidzi, dlatego obierze was za cel, ponieważ wie, że się zaprzyjaźniliśmy. Czasem wybiera sobie ofiary dla czystej rozrywki, a czasem... - Urwała, by nie zdradzić za dużo. - Podejrzewam, że Władca postanowił zniszczyć moje życie, przy czym uderzy mnie najboleśniej, kolejno atakując bliskie mi osoby. Dlatego musisz być twardy, Jeremy, musisz oprzeć się Mary, choćby to było nie wiem jak trudne. Zrozum, ona ma rozkaz cię zabić. Nancy zmarszczyła brwi, ale najwyraźniej nie miała wątpliwości co do tego, w jak poważnym niebezpieczeństwie się znajdują. - On zrozumie, już ja o to zadbam - oświadczyła z całym przekonaniem. - Dobrze, chodźmy już - rzekł zgnębiony Jeremy. - Tylko wróćcie przed zapadnięciem zmroku - przestrzegła Jessica. - Czemu Władca chce cię zniszczyć? - To długa historia. Czekał na dalszy ciąg, lecz Jessica milczała uparcie, więc w końcu się poddał. - W porządku... Ale coś mi się zdaje, że ma to związek z tym jego dłuższym zniknięciem. Dlatego ty też na siebie uważaj, dobrze? - Będę uważać - obiecała. Kiedy wyszli, usiadła wygodniej, splotła ręce na kolanach, odetchnęła głęboko. - Nie poszło mi najgorzej - powiedziała na głos. RS 167 Potem wyjęła kalendarz z szuflady biurka i zaczęła metodycznie odwoływać wszystkie wizyty pacjentów zaplanowane na ten tydzień. Z wyjątkiem jednej. Sean ze znużeniem odchylił bolącą głowę na oparcie fotela i zamknął oczy, czekając, aż aspiryna zacznie wreszcie działać. Miał za sobą koszmarną noc i równie podły początek dnia. Zdążył już zadzwonić do rodziców Mary z informacją, że ciało ich córki znikło. W szpitalu huczało od plotek, przy czym krążyły dwie wersje wydarzeń. Według jednej zwłoki dziewczyny wykradł zboczeniec-nekrofil, według drugiej lekarz